Kostaryka Poza Światem

Przylot do San Jose. Na lotnisku powita Was nasz przewodnik i pojedziemy do hotelu Casa Roland****. Przewodnik to Polak mieszkający w Kostaryce, dogadacie się 🙂

Hotel położony jest w centrum San Jose, blisko ambasady USA, ale jest tam spokojnie i cicho, jak na warunki miejskie. W hotelu znajdziecie prawdziwą galerię sztuki.

Po śniadaniu ruszamy w stronę wybrzeża karaibskiego. Po około 2 godzinach jazdy, kiedy miniemy już góry i lasy deszczowe (chwilami będziemy jechać jakby w zielonym tunelu) zatrzymamy się przy rzece Pacuare, aby tam przejść krótkie szkolenie dotyczące raftingu i pod opieką doświadczonych instruktorów ruszymy pontonami w głąb dżungli. Do hotelu właściwie nie ma innej drogi niz wodna. Pacuare River Lodge połozony jest z dala od cywilizacji, pośród dżungli i nad brzegiem rzeki. Tego dnia rafting będzie spokojny (2 i 3 klasa), więc będzie czas na obserwowanie licznych kolorowych ptaków i innych dzikich zwierząt. Po około 1 godzinie dopłyniemy na miejsce, gdzie czeka na nas obiad kostarykański i spacer po dżungli. Nie będziemy mieli tutaj zasięgu telefonu ani internetu. Bedziemy tylko my, obsługa i dzika przyroda. Noc spędzimy w drewnianych domkach w dżungli, w hotelu Pacuare Rivier Lodge. Następnego dnia, po śniadaniu ruszamy ponownie pontonami w dół rzeki. Płyniemy w stronę „cywilizacji” 🙂 Dziś będzie troszkę trudniej (3 i 4 klasa), ale widoki, które będą nam towarzyszyły, pozwolą zapomnieć o tym, że płyniemy na pontonie. A za każdym zakrętem rzeki czeka na nas nowa niespodzianka i skarby przyrody. Na końcu trasy czeka na nas lunch i miejsce na krótki prysznic i przebranie się w suche ubrania.
Jedziemy dalej do Puerto Viejo przywitać się z Morzem Karaibskim i klimatem reggae. Po południu dotrzemy na miejsce.

Noclegi w ośrodku Puerto Viejo Club. Mamy tutaj basen, miejsce do grillowania, miejsce na jogę, a do plaży 150 metrów.

Zasłużyliśmy na odpoczynek, dziś pojeździmy sobie po okolicznych plażach, aby ocenić która najładniejsza. Zabieramy ze sobą stroje kąpielowe i aparaty fotograficzne. Będziemy na najładniejszych plażach karaibskiego wybrzeża – Manzanillo, Punta Uva, Cocles, Cahuita.
Wieczorem ruszymy w rejs po knajpkach Puerto Viejo. W rytmie reggae, przy talerzach pełnych owoców morza poznamy troszkę kultury tego regionu.

Po śniadaniu ruszamy w stronę granicy z Panamą. Po około 30 minutach jazdy docieramy do miasteczka Bri Bri (jest to też nazwa plemienia Indian tu zamieszkałego), czekać będzie tam na nas indiański przewodnik, z którym ruszymy do ich wioski położonej w dżungli. Aby tam dotrzeć będziemy troszkę maszerować, ale i płynąć rzeką (oczywiście łódką). Na miejscu poznamy kulturę tutejszych Indian, dowiemy się z czego żyją, co uprawiają, kto rządzi w ich domach. Będziemy na plantacji bananów, oczywiście ekologicznych, ale również na plantacji kakao. Nauczymy się jak z owoców kakaowca przyrządzić czekoladę i kakao. Sami również będziemy je robić, aby później się nimi „opychać”. Jak ktoś poczuje w sobie żyłkę myśliwego to strzelanie z łuku mamy też zapewnione.
Nocleg w indiańskiej chacie.

Po śniadaniu wracamy do cywilizacji – niestety. Przed obiadem docieramy do Puerto Viejo Club. Po południu czas na plażowe rozmyślania o cywilizacji „białego człowieka”.

Po śniadaniu ruszamy dalej odkrywać Kostarykę. Dziś jedziemy do miejscowości Turialba w centrum kraju, wśród lasów deszczowych i u podnóża wulkanu o tej samej nazwie. Wulkan oczywiście jest aktywny. Droga zajmie nam około 3,5 godziny. Na miejscu zakwaterowanie w hotelu Villa Florencia, a po południu zwiedzanie tego urokliwego miasteczka.

Dzień 8. to wycieczka na wulkan Irazu (najwyższy aktywny wulkan Kostaryki – 3420 m n.p.m.). Wjedziemy tam samochodem, więc nie trzeba martwić się o kondycję. Na tej wysokości będziemy już ponad chmurami, a widoki zapierają dech w piersiach. Następnie pojedziemy do magicznego miejsca – Guayabo. Jest to stanowisko archeologiczne, gdzie znajdziemy dawne miasto Indian prekolumbijskich. Będziemy spacerować pomiędzy pozostałościami murowanych domów, akweduktów i kamiennych dróg. Panuje tu bardzo specyficzna atmosfera, wielu naszych gości odczuwa ją bardzo intensywnie i wychodzą z Guayabo naładowani pozytywną energią.

Po śniadaniu jedziemy do miasteczka San Isidro, mijając po drodze Park Narodowy Quetzal. Będzie możliwość zatrzymania się tam i poszukania wśród drzew najpiękniejszego ptaka Ameryki Środkowej – kwezala. Pióra tego ptaka przystrajały pióropusz ostatniego wodza Azteków przed przybyciem Hiszpanów – Montezumy.
Przejedziemy też przez najwyższy punkt na słynnej drodze Panamericana. Jest to Cerro Muerto o wysokości ponad 3 tys. metrów. Na całej trasie od Alaski po Patagonię, to właśnie tutaj droga wchodzi na taką wysokość. San Isidro położone jest nieopodal najwyższej góry Kostaryki Cerro Chirripo 3821 m n.p.m.

Nocleg w hotelu Zima****.

Po śniadaniu w hotelu jedziemy do wioski Tumbas. Z tego miejsca ruszamy na dwudniową wyprawę na najwyższy wodospad Kostaryki. Woda spada tutaj z wysokości 200 metrów. Czeka nas spacer około 2 kilometry, ale o dość dużej różnicy poziomów.
Będziemy się wspinać 700 metrów w górę. Miejscowy przewodnik pokaże nam po drodze które rośliny możemy jeść, które lekko zakołują nam w głowie i będzie nas namawiał do spróbowania termitów (całkiem dobrze smakują). Na szczycie odpoczynek w jaskini (mamy tam zapewniony obiad i kolację), w tej też jaskini będziemy spać, ale wcześniej kąpiele w naturalnych basenach przy wodospadzie i podziwianie zachodu słońca. Tutaj już zobaczymy, jak słońce chowa się w Pacyfiku.
Noc spędzimy w jaskini przy wodospadzie.

Dzień 11. Po śniadaniu wracamy do wioski Tumbas i jedziemy do Uvita. Po drodze zatrzymamy sie na obiad w restauracji Langosta Feliz, podają tu najlepsze w okolicy owoce morza.
Po drodze odwiedzimy jeszcze wodospady Nauyaca, ale tu spać nie będziemy.
Nocleg w Tropical Beach Hotel.

Dwunastego dnia troszeczkę odpoczniemy na plaży przy Bahia Ballena. To tutaj plaża z lotu ptaka przypomina ogon wieloryba. Dla chętnych wyprawa motorówką na ocean w poszukiwaniu wielorybów.

Dzień 13. Tego dnia, po śniadaniu, ruszamy odkrywać najbardziej bioróżnorodny region świata – Corcovado. Poza niesamowitą roślinnością czekają tu na nas papugi, tukany, kolibry, legwany, krokodyle, pumy, jaguary i tapiry. Nie zabraknie też małp. Czyli te co skaczą i fruwają nas tu zapraszają. Corcovado to najbardziej dziewiczy region Kostaryki.

14. dzień naszego pobytu to rejs na wyspę Isla Cano, gdzie będzie można snurkować i nurkować. Jest to miejsce, które zauroczy nie tylko nurkujących. Przy odrobinie szczęścia w trakcie rejsu będą nam towarzyszyć delfiny, a i wieloryb może też się nam pokaże.

Powoli przychodzi czas żegnać się z przygodą.

Wracamy do cywilizacji i jedziemy do San Jose. Czekają nas ok. 4 godziny jazdy. 2 godziny pojedziemy wzdłuż wybrzeża, poprzez takie miasteczka jak Dominical, Punta Uvita, Manuel Antonio i Jaco. Oczywiście będziemy się zatrzymywać, aby zrobić ostatnie zdjęcia.
Po południu docieramy do San Jose i do hotelu, w którym zaczynaliśmy naszą przygodę – Casa Roland.

Jedziemy na lotnisko i machamy chusteczkami.